Po części mechanicznej wracamy do kolejnych etapów: malowanie, klejenie pasków z LEDami, instalowanie „bebechów”… Ale to już „ostatecznie” i „na wieki” 😀
(c) K.G. 2019
Po części mechanicznej wracamy do kolejnych etapów: malowanie, klejenie pasków z LEDami, instalowanie „bebechów”… Ale to już „ostatecznie” i „na wieki” 😀
(c) K.G. 2019
Kolejny projekt – na bazie poprzedniego – tym razem z dużym otworem, aby oryginalne mocowanie do śmigieł mogło być zastosowane (dzięki temu nie będę się obawiać oderwania turbiny i zrobienia komuś krzywdy).A potem wydruk 3D i wynik:
(po prawej stary wydruk, Pana Bartka – ale otwór trzeba było klinować, co działało tylko na trochę). Nowy mieści już w środku oryginalną piastę samozaciskową, co mnie bardzo uspokaja, gdyż bezpieczeństwo przede wszystkim!
Drut okazał się słabym „kluczykiem”, Pan Bartek wykombinował lepszy „kluczyk” z cienkiego gwoździa 😉
No i teraz można kręcić na maksa!
(c) K.G. 2019
Chaos wewnątrz Maskotki zostaje ujarzmiony… ciągle sporo pracy… ale kto nie strajkuje, ten coś robi 😉 Wersja poweekendowa Pana Bartka:
A tutaj wersja z dzisiejszych zajęć:
Czego nie widać to miejsca mocowania wewnątrz obudowy Maskotki, ale nie ma sprawy. Jeszcze tylko konektory do silników i jest porządek! Kto dopatruje się logo śledzia? 😉
Dodatkowo, mamy nową wersję dmuchawy (w świecie WIRTUALNYM, projekt 3D – Pan Bartek):
No i w REALU (wydruk 3D – Pan Bartek, drukarka Ender 3):
Turbina jest (jak widać, po prawo) znacznie większa od tej z zeszłego tygodnia i… znacznie „dmuchawniejsza” 😀 Co więcej, nie trzeba już nawierać otworu fi-3.17mm, bo projekt 3D już to uwzględnił. Jednak… testy na 15% mocy (12V, 3A) pokazały, że jest OK tylko do pewenego momentu… Przy dalszym zwiększaniu mocy (doszedłem do 2A i 50% mocy) wiatraczek stracił przyczepność z wałem 😛 Trzeba było ponownie kombinować, jak go umocować, aby się nie oderwał. Znowu poszły cieniutkie nitki z przewodów (wielo-nitkowych), które jednak… zdały egzamin częściowo. Po chwili kręcenia na maksa (wow! po raz pierwszy 100% mocy!) nitki się przepaliły i silnik kręcił się sobie, a wiatraczek sobie. Lipa. Trzeba coś kombinować. Jak widać jest zabawa 😉
(c) K.G. 2019
Chaos wewnątrz Maskotki powoli zostaje ujarzmiony… jednak to sporo pracy, ale jak na razie jest zapał! Najpierw powstał projekt płyty głównej (oczywiście po burzliwej naradzie):
..potem rozebranie działającego układu:
…ciężka praca nad modułami zasilania:
a dążymy do poskładania tego wszystkiego na jednaj płycie:
Przy okazji – co to produkcja bez znaku firmowego? Taka płyta główna powinna mieć swoje LOGO. Więc powstał wstępny projekt, który trzeba chyba umieścić na tej dużej powierzchni właśnie tworzonej płyty głównej (w końcu ta biała przestrzeń musi być zapełniona!). Acha – wszelkie skojarzenia z logo nadgryzionego jabłka są tylko przypadkowe 😉
Ma powstać coś takiego:
Idąc słowami klasyka: nie tylko na zewnątrz ma być elegancko, wykonanie wnętrza ma być też nienaganne, estetyczne i perfekt! (kto wie o kim mówię – śmiało w komentarzach, będą nagrody!).
Natomiast Pan Łukasz i Mateusz wprowadzeni zostali w świat sieci 2.4GHz i komunikacji bezprzewodowej… Była o tym mowa w innych latach o module nRF24L, ale dla nich to nowość. OK, czekam więc na wykonanie pracy domowej (bezprzewodowa wieżyczka z laserem + protokół kompikacyjny 7-mio literowy).
Co się tyczy Dżina Stefana to pomysł przeewaluował do balona-niespodzianki, trochę bardziej militarny temat ale też z pazurem 😉 zobaczymy! Na razie Pan Bartek wydrukował wentylator do silnika bezszczotkowego, gdyż śmigła od drona były lekko przerażające (no i niebezpieczne!).
Z mocowaniem trzeba było kombinować… wychodzi na to, że trzpień silniczka ma średnicę 3.17mm, a takowego wiertła nie posiadaliśmy (mam jedynie 3.08mm). Więc otwór wyszedł lekko za duży – spytacie: „małym wiertłem? jak to?” Otóż trzeba było trochę „pogibać” aby otwór był większy 😉 no i wyszedł lekko za duży 😛 Więc na „klina” dodałem nitki… z przewodów elektrycznych (kto zdzierał izolację z przewodów ten wie, że (często) składa się on z wielu mikro-przewodów – i to właśnie je wykorzystałem). No tak, ale z taką kombinowaną produkcją nie odważyłem się zakręcić więcej niż 20%. Wiało nieźle. Dobrze mieć LEJ kierujący powietrze centralnie do góry. Wniosek z tego taki, że trzeba projektować turbinę, lej (prowadzący powietrze) a także i kratkę ochronną – przed przypadkowym oderwaniem/zerwaniem turbiny z trzpienia.
Gratuluję twórczej pracy i zapraszam na kolejne spotkanie za tydzień!
(c) K.G. 2019